Historie moich rodzin

"Róża chciała, ale nie umiała spać".

Jesteśmy rodzicami 7.5 miesięcznej Róży.
Czekaliśmy na Nią bardzo długo i byliśmy zwarci i gotowi stawić czoło tak pięknemu wyzwaniu jakim jest rodzicielstwo.
Wszystko było wspaniale do momentu kiedy to Rózia skończyła 2 miesiące. Z cudownie śpiącego w dzień i w nocy malucha ,budzącego się tylko w porze karmienia i na małą aktywność zmieniła się nie do poznania . Z dnia na dzień nasza Córka przestała spać  w dzień. Drzemki trwały po 10, 20 minut ,dodatkowo córka odłożona do łóżeczka czy wózka miała jakieś dziwne ruch rączkami, które natychmiast Ją wybudzały 🙁 W nocy na szczęście jeszcze jakoś dawała radę. Zaczęliśmy szukać informacji jak córce pomóc, bo chciała spać, a jakby nie umiała… Przeszukawszy „cały” internet dotarliśmy do tematu spowijania niemowląt do snu , zakupiliśmy otulacz, Rózia zaczęła spać odrobinę lepiej. I tak było do 5 miesiąca życia, kiedy to zaczęły się obroty i trzeba było zaprzestać spowijania. Myśleliśmy, że córka już wyrosła z swojego problemu…niestety było jeszcze gorzej. Trzeba było zacząć usypiać Ją na rękach. Odłożyć do łóżeczka się dawała, ale budziła się z zegarkiem w ręku, z płaczem po 35 minutach. Próbowaliśmy wszystkiego , skracania, wydłużania czasów czuwania, smoczka ,dosypiania na rękach,  zaciemnienia pokoju , dosłownie wszystkiego. Niestety nic nie pomagało 🙁 szukaliśmy odpowiedzi u pediatry, neurologa …odpowiedź ” niektóre dzieci tak mają ” nie zadowalała nas. Nie mogliśmy uwierzyć, że to normalne, że dzieci tak mają. Szukaliśmy pomocy dalej.
Znajomi z podobnym problemem korzystali z porad konsultantki ds. Snu. Postanowiliśmy spróbować.  Zgłosiliśmy się do Pani Diany. Opowiedzieliśmy naszą historię, wypełniliśmy szczegółową ankietę i po konsultacji zaczęliśmy działać.
Efekty było widać już po dwóch dniach. Stosując się do rad Pani Diany, analizującej wnikliwie wszystkie nasze poczynania w dzienniku snu, Rózia zaczęła zasypiać sama w łóżeczku na każdą drzemkę i sen nocny. Drzemki w ciągu dnia wydłużyły się do 1,5 godziny. Córka jest pogodna i zadowolona bo wreszcie wyspana.
Serdecznie polecamy usługi Pani Diany.
Dzieci „tak nie mają” chcą spać tylko trzeba nieraz pomóc im się tego nauczyć.
Asia i Michał, rodzice wreszcie wyspanej Róży

„Baliśmy się spania Zosi w łóżeczku bardziej niż ona”.

„Gdybym tylko wcześniej dowiedziała się o Pani, nie czekałabym ani jednego dnia dłużej! 🙂 Nasza 10-miesięczna Zosia przez 9 miesięcy swojego szczęśliwego życia na drzemki zasypiała TYLKO w wózku… Każda próba odłożenia jej do łóżeczka lub usypiania w nim kończyła się wózkiem. Przez ten czas zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Stwierdziliśmy, że taka już jest i na pewno kiedyś z tego wyrośnie. Wyrosła, ale z wózka 🙂 Później była spacerówka, w której przez dwie godziny drzemki leżała nieruchomo. Stwierdziliśmy, że dalej nie może tak być, w momencie, w którym i na noc Zosia zaczęła usypiać tylko w wózku. Wcześniej przez 8 miesięcy karmienia piersią usypiała na moich rękach. Po wprowadzeniu mleka z butelki nie było tak kolorowo i usypialiśmy Zosię na rękach. A Zosia rosła i przybierała na wadze z czego bardzo się cieszyliśmy. Gorzej z naszymi plecami. Wtedy szukając pomocy w sieci natknęłam się na Panią Dianę Kołysankę 🙂 Początkowo oboje nie wierzyliśmy, że to może być skuteczne. Wraz z upływem czasu i utratą sił zdecydowaliśmy się podjąć współpracy. Była to nasza ostatnia deska ratunku i najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć. Po Konsultacji z przemiłą i przesympatyczną Panią Dianą, dalej pewni obaw zaczęliśmy wdrażać nasz plan. Zosia zaskoczyła nas już pierwszego wieczoru. Kiedy ja przerażona odkładałam ją do łóżeczka spodziewałam się niemożliwego płaczu. Takiego nie było 🙂 Baliśmy się spania Zosi w łóżeczku bardziej niż ona. Z każdym kolejnym dniem i wieczorem było coraz lepiej. Po dwóch bardzo pracowitych i owocnych tygodniach udało nam się wypracować z Zosią jej samodzielne zasypianie, oraz co najważniejsze wyeliminowaliśmy nocne pobudki, których wcale nie było mało 🙂 Teraz wszyscy śpimy spokojnie. Zosia jest wypoczęta, radosna i pełna energii. My zyskaliśmy wolne wieczory i zdecydowanie więcej czasu w ciągu dnia. Jedynie czego żałuje, to fakt, że nie zdecydowaliśmy się wcześniej!

Pani Diana jest bardzo ciepłą osobą, bez której te dwa tygodnie nie byłyby takie same! Bardzo dziękujemy za pomoc! Jest Pani profesjonalistką w 100%. Będziemy polecać każdemu potrzebującemu :D”

Wyspani Rodzice Zosi

„Efekty przeszły nasze oczekiwania już od 1 dnia”.

„Jesteśmy rodzicami już 7,5 miesięcznej córeczki Uli, która praktycznie od urodzenia miała problemy z zasypianiem i nieprzerwanym snem. Wielokrotnie konsultowaliśmy się z pediatrą czy położną w tej sprawie i otrzymywaliśmy odpowiedź, że to skutek problemów z brzuszkiem, które mogą utrzymywać się do ok. 3-4 miesiąca życia dziecka. Zatem czekaliśmy. Minął 3, potem 4 miesiąc życia Uli, a problem nie znikał, co gorsza, zaczął narastać, gdy Ula skończyła ok. 3,5 miesiąca. Córka zaczęła wybudzać się coraz częściej w nocy i spała coraz bardziej niespokojnie. Skutkiem czego stawała się coraz bardziej rozdrażniona i płaczliwa za dnia.Wszyscy byliśmy coraz bardziej zmęczeni i bezradni. Przypadkowa rozmowa z sąsiadką, która też ma małą córeczkę, nakierowała nas na konsultantkę ds. snu u dzieci. Szybko okazało się, że Pani Diana to specjalistka, której szukaliśmy od dłuższego czasu. Mimo iż początkowo byliśmy pełni obaw co do wysiłku, jaki będziemy musieli włożyć w realizację planu, reakcji Uli  i efektów, na jakie mogliśmy liczyć. Tym bardziej, że tuż przed rozpoczęciem jego wprowadzania córka budziła się w nocy niezliczoną liczbę razy, a usypianie trwało nieraz 1-2h. Dzienne drzemki też były dość chaotyczne i nieregularne, co dodatkowo powodowało kumulację zmęczenia córki i naszego. Efekty przeszły nasze oczekiwania już od 1 dnia wdrażania planu poprawy snu przygotowanego przez Panią Dianę! Już w pierwszych dniach Ula zaczęła zasypiać SAMA w łóżeczku w ok 20-30 min i w nocy spała MIN 11 h przy 1 karmieniu. Zdarzyło się nawet, że rano musieliśmy ją obudzić, by nie został zaburzony rytm dobowy! Byliśmy tym zszokowani 🙂 Nie obyło się oczywiście bez trudności, ponieważ dalsze postępy okazały się przychodzić wolniej i po 2 tygodniach wciąż nie było stabilizacji za dnia i dalej nad tym pracujemy. Córka po 2 tygodniach zasypia już jednak zawsze samodzielnie i spokojnie (bez płaczu). Pani Diana zaproponowała nam dalszy kontakt ad hoc i pomoc, gdyby to czego się już nauczyliśmy nie wystarczało i konieczne okazało się dalsze wsparcie.

Przekazaliśmy kontakt do Pani Diany już kilku znajomym i szczerze polecamy wszystkim zainteresowanym. Po ponad pół roku odzyskaliśmy wolne wieczory i czas dla siebie :)”

Dawid, tata 7,5-miesięcznej Uli

„Macierzyństwo ma teraz zupełnie inny smak”.

„Zawsze wiedziałam, że brak snu będzie największym wyzwaniem w moim macierzyństwie – trudniej niż innym jest mi zasnąć, budzi mnie najcichszy szelest. Na tym tle typowy dla maleństwa karmionego piersią schemat nocnych pobudek przedstawiał dość przerażającą wizję. Jednak nie spodziewałam się, że będzie aż tak źle, dużo gorzej niż przewidywałam. Ola-noworodek wcale nie spała cały czas – jak to raportowały o swoich maluchach inne mamy. A kiedy spała – to głośno, z całym wachlarzem dźwięków i ruchów. Czteromiesięczna Ola zasypiała „na noc” dopiero o 1 nad ranem, tylko po to by budzić się co pół godziny. Trudno opisać jak straszne to były czasy, do dziś nie lubię wracać do nich myślami, ale właśnie dlatego, że było aż tak źle, zdecydowałam się już dłużej nie czekać i szukać konkretnej, profesjonalnej pomocy. Na szczęście!

Pani Diana szybko rozpracowała wszystkie nasze problemy, wyjaśniła przyczyny zachowań Oli i nasze błędy, nakreśliła plan działania i harmonogram dnia. Kilka sugestii i uwag było dla mnie całkowicie nowych i zaskakujących, mimo, że wydawało mi się, że wiem już prawie wszystko na temat snu niemowlaków po miesiącach gorączkowego przeszukiwania internetu. Prawda jest jednak taka, że największym skarbem naszej współpracy było codzienne wsparcie; poczucie, że nie jesteśmy sami. Pani Diana analizowała nasz dziennik snu i zawsze miała odpowiedź na nasze pytania, wyjaśnienie zaistniałych sytuacji i rady jak postępować dalej. Jest świetną dyplomatką, umiała zręcznie wskazać mi, że Ola robi postępy szybciej niż mi się wydawało i trzeba dać jej więcej przestrzeni. Tak bowiem było – efekty przyszły naprawdę szybciej niż się spodziewałam. Parę tygodni później nasze życie zmieniło się diametralnie – oprócz w miarę regularnych, odpowiednio długich drzemek w dzień, Ola przesypia całe noce, coś nieprawdopodobnego! Ja mam czas, żeby przeczytać książkę, obejrzeć ulubiony serial, porozmawiać z mężem podczas kolacji – i oczywiście żeby spać! A przede wszystkim mam energię, żeby aktywnie spędzać czas z Olą kiedy nie śpi. A Ola? Jest wyspana, szczęśliwa, przybrała na wadze, wspaniale się rozwija. Czasem nadal nie mogę uwierzyć, że nasz sen się ziścił. Macierzyństwo ma teraz zupełnie inny smak i nie ma przesady w stwierdzeniu, że będę za to będę wdzięczna Pani Dianie do końca życia!”

Magda, mama 5-miesięcznej Oli

„W końcu znaleźliśmy to, czego szukaliśmy - kompleksowe podejście do tematu uwzględniające wszystko, co może mieć wpływ na sen naszego dziecka”.

„Jesteśmy rodzicami 11-miesięcznego Michasia, który jest bardzo radosnym dzieckiem, zainteresowanym wszystkim, co się wokół niego dzieje. Jest towarzyski, uśmiechnięty i generalnie mało co mu przeszkadza – nie jest typem dziecka, które płacze z byle powodu.
Synek od urodzenia spał w swoim pokoju, w swoim łóżeczku. O ile drzemki w ciągu dnia wyglądały różnie, o tyle gdy synek miał 2,5 miesiąca zaczął pięknie przesypiać całe noce, śpiąc od 18-19 do 6-7 rano, a czasami nawet dłużej. Po jakimś czasie nauczył się także zasypiać samodzielnie – po wieczornym karmieniu odnosiłam go do łóżeczka i po chwili spokojnego gadania po prostu sobie zasypiał. Byliśmy tacy dumni, wyspani i zadowoleni z naszego rodzicielstwa 🙂 Nikt nie mógł uwierzyć, że dziecko w tym wieku tak ładnie śpi w nocy, że nie wstajemy i nie lulamy go do snu po kilkadziesiąt razy. Wszyscy mówili, że to niemożliwe.

Problemy ze snem zaczęły się, kiedy synek miał jakieś 6-7 miesięcy. Jakiś czas wcześniej pediatra zasugerował, żeby budzić Michasia na karmienie raz w nocy, ponieważ synek mógłby lepiej przybierać na wadze, chociaż wcale nie ważył za mało. Stosowaliśmy się do tego zalecenia z pewną dozą niepokoju czy nie zakłóci to jego rytmu snu. Długo nie trwało i już nie musieliśmy budzić synka na karmienie nocne, bo zaczął budzić się sam. Z początku jedna pobudka w nocy nie była dla nas problemem, ale z czasem tych pobudek zaczęło się robić coraz więcej. Myśleliśmy, że to tymczasowe, więc jeszcze nie martwiło nas to aż tak bardzo. Mieliśmy nadzieję, że to minie i tak czekaliśmy i czekaliśmy, ale pobudki były coraz częstsze.

Martwiliśmy się czy z powodu małej ilości snu Michaś nie będzie się gorzej rozwijał, czy nocne jedzenie nie spowoduje kłopotów z brzuszkiem, bo w zasadzie cały rozkład posiłków zaczął się zmieniać. Po nocnym ucztowaniu synek nie miał ochoty na jedzenie w ciągu dnia. Był zajęty zabawą a zaległości w jedzeniu nadrabiał nocą. W nocy zaczęły się też problemy z ponownym zaśnięciem, karmienie już nie wystarczało, czasem synek budził się już po kilkunastu minutach i dopóki nie został nakarmiony lub raczej przystawiony do piersi, to nie mógł się uspokoić.

Sytuacja wyglądała na tyle źle, że zaczęliśmy robić wszystko, żeby Michaś po prostu zasnął, żeby chociaż trochę się przespać, więc zaczęło się usypianie przy karmieniu, bujanie – czuliśmy, że to nie tak powinno być, że robimy źle, ale wiadomo – tonący brzytwy się chwyta… Było coraz gorzej. Po jakimś czasie synek stał się po prostu nieodkładalny. Jak tylko poczuł, że odkładamy go do łóżeczka, to momentalnie się budził i był płacz i całe usypianie trzeba było zaczynać na nowo, kołysanie i po kilku-kilkunastu minutach znowu próba odłożenia do łóżeczka. Próbowaliśmy tak czasem po 10 razy dopóki się nie udało. Już naprawdę brakowało nam pomysłów co zrobić, żeby Michaś się ucywilizował i zaczął znowu spać w nocy. A już w ogóle nie mieliśmy pojęcia co zrobić, żeby Michaś zasypiał na drzemki bez karmienia czy bujania w wózku. Atmosfera w domu stała się napięta – ta sytuacja zaczęła nas już denerwować – mąż szedł do pracy niewyspany, ja padałam ze zmęczenia i odsypiałam jak tylko synek w końcu zasnął na drzemkę. Denerwowałam się, że nie ma na nic czasu –żeby zjeść śniadanie rano a nie w południe, posprzątać czy ugotować obiad. Próbowaliśmy różnych metod, ale szybko się poddawaliśmy, bo nie mieliśmy stuprocentowego przekonania, że któraś pomoże, poza tym czułam, że szukamy po omacku rozwiązania naszego problemu, że potrzebne jest coś więcej niż przeczytanie w kilku książkach porad na temat snu dziecka.
Kiedy przez przypadek znalazłam któregoś dnia w Internecie informację o konsultantkach od dziecięcego snu, stwierdziłam, że musimy spróbować, bo nie damy rady dłużej tak żyć. Początkowo podchodziliśmy do tego dosyć nieufnie, bo nie wiedzieliśmy, czego się mamy spodziewać, jakie są metody na to, żeby nauczyć dziecko spać samodzielnie, baliśmy się płaczu, no i cena usługi nas trochę zniechęcała. Koniec końców po wielu przemyśleniach na tak i na nie, kiedy już mieliśmy zrezygnować, przyszła noc, po której wysłałam do męża maila: „przelej mi proszę kasę na Panią Kołysankę” 😀 .

Bałam się bardzo tego, że synek będzie płakał, ale po zastanowieniu się stwierdziłam, że skoro i tak płacze, bo nie może spać, to już lepiej, że będzie płakał, ale będzie się też uczył czegoś, co z pewnością będzie dla niego bardzo ważne – samodzielnego zasypiania.
No i tak się zaczęło 🙂 Po ponad 1,5-godzinnej konsultacji w przypływie poczucia mocy postanowiliśmy wystartować z tą całą nauką samodzielnego zasypiania jeszcze tego samego dnia, przed otrzymaniem planu 😀 A co – pomyślałam – zaczniemy teraz, to szybciej będzie widać efekty, zawsze to dwa dni do przodu 😀 Byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni, bo w końcu znaleźliśmy to, czego szukaliśmy – kompleksowe podejście do tematu uwzględniające wszystko, co może mieć wpływ na sen naszego dziecka. Pani Diana dała nam niesamowitą wiarę w to, że się uda. Już podczas naszej konsultacji wiedziałam, że to była dobra decyzja i że to, co robimy, jest słuszne i przyniesie korzyść całej naszej rodzinie. Pani Diana rozwiała też nasze wątpliwości – wiedzieliśmy, że podczas nauki samodzielnego zasypiania synkowi nie dzieje się żadna krzywda a płacz jest wyrazem tęsknoty dziecka za tym co mu znane, czyli za dotychczasowym sposobem usypiania. Poza tym dowiedzieliśmy się, że jeśli nie będziemy konsekwentni i zareagujemy na płacz synka starymi metodami, czyli usypianiem przy piersi lub bujaniem, to nauczymy go tylko tego, że musi dłużej płakać, żeby dostać to, czego chce.
Założyliśmy, że synek raczej nie będzie płakał przy każdej próbie odłożenia do spania, przez dwa tygodnie czy dłużej, że jeśli będzie płakał, to przecież jesteśmy obok i pocieszamy, a płacz w perspektywie kilku dni powinien zanikać.

O ile byłam pewna, że uda się nam wrócić do przespanych nocy, o tyle jakoś ciężko było mi sobie wyobrazić to, że Michaś będzie w stanie zasypiać sam na drzemki w ciągu dnia bez żadnej gimnastyki z mojej strony. Zastanawiałam się ze strachem jak zaśnie bez karmienia… Przecież to się nie uda… No nie, nie, nie, nie, nie, nie ma takiej opcji. Jakież było nasze zdziwienie kiedy synek zaczął zasypiać samodzielnie na drzemki i to już pierwszego dnia wdrażania zmian i przyszło mu to łatwiej niż przesypianie nocy bez pobudek. Oczywiście jak wszyscy kochający rodzice obawialiśmy się histerii, ale z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że tego płaczu wcale nie było dużo – już na drugą drzemkę Michaś zasnął bez płaczu po 5 min. marudzenia.

Wyzwaniem okazały się dla nas pobudki naszego rannego ptaszka ok. godz. 5:00, gdzie musieliśmy dotrwać razem z nim do godz. 6:00, żeby nauczyć synka rozpoczynać dzień o jakiejś ludzkiej porze. Ale i to nam się udało, a gdy jeszcze synek obudzi się zbyt wcześnie, to dzięki Pani Kołysance wiemy jak mamy reagować, żeby nie spowodować coraz wcześniejszego wstawania.

Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni efektami współpracy z Panią Kołysanką – nasz synek w stosunkowo krótkim czasie nauczył się na nowo zasypiać samodzielnie i znowu ładnie śpi w nocy, a do tego zasypia w ciągu dnia sam, co jest po prostu rewelacyjne! Pani Diana pomogła nam ustalić rytuał przed drzemkami, którego wcześniej nie mieliśmy, a co jak się okazało, znacząco wpłynęło na zdolność zasypiania naszego synka w ciągu dnia. Teraz synek jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy zbliża się pora drzemki, ładnie zasypia, nawet jeśli jeszcze chwilę wcześniej był wulkanem energii i bawił się z ochotą na macie i wcale nie wyglądał na zmęczonego. Dzięki Pani Kołysance w końcu mamy stałe pory drzemek i rytm dnia, co bardzo ułatwia nam organizację.
Być może nasz synek wyrósłby za jakiś rok czy dwa z tego budzenia się w nocy, w zasadzie to prawie pewne, że to przeszłoby z wiekiem, ale za te 550 zł woleliśmy mieć jednak komfort przespanych nocy wcześniej 😉 Jesteśmy przekonani, że to były dobrze wydane pieniądze – może nie mało, ale na pewno było warto. Żałujemy tylko, że tak późno się dowiedzieliśmy o Pani Kołysance, ale cieszymy się, że się jednak zdecydowaliśmy skorzystać z jej usług 🙂 Pani Diano, jeszcze raz bardzo dziękujemy a innym niewyspanym rodzicom polecamy współpracę z Panią! :)”

Agnieszka, Rafał i Michaś

„Funkcjonujemy jak zaangażowani rodzice, a nie jak para zombie”.

„Zanim zaczęliśmy współpracę z Panią Dianą nasze dni i noce były bardzo nieprzewidywalne. Zosia spała bardzo kiepsko i często się budziła. Usypianie zajmowało coraz dłużej, a on sama była coraz bardziej niewyspana. Dziś śmiejemy się, ze sen Zosi był zbiorem tysiąca guseł, które czasem działały.
W wieku kilku miesięcy spala w zasadzie wyłącznie w chucie (i w dzień, i w nocy), zatem przez większa cześć doby któreś z rodziców nie spało i nosiło Zosie. W miarę upływu czasu i Zosi pięknego przybierania na wadze
stawało się to coraz trudniejsze do kontynuowania. Byliśmy wyczerpani fizycznie i psychicznie, a zbliżający się wieczór wywoływał tylko stres. W końcu zwróciliśmy się o pomoc do Pani Diany.

Pani Diana najpierw zebrała sporo informacji o tym, jak wyglądała nasza sytuacja, a później wspólnie zdecydowaliśmy, jaka metoda chcemy osiągnąć cel. Pani Diana pracowała z nami przez miesiąc. Czy było łatwo? Nie, bywały naprawdę trudne chwile i regresy, ale przez cały czas mieliśmy wsparcie fachowca. Pani Diana umiała nam wyjaśnić przyczyny pobudek i regresów, co pozwalało nam – i do dziś pozwala – szybko powracać na dobre tory. Zosia szybko zaczęła dużo lepiej przesypiać noce, potem scementowała się pierwsza drzemka, a po jakimś czasie i druga zaczęła wyglądać bardzo obiecująco. Pani Diana szybciej niż my potrafiła zauważyć pierwsze sukcesy, co było bardzo motywujące. Z każdym dniem widzieliśmy, że zmierzamy w dobra stronę, i w końcu sami mogliśmy się choć trochę wyspać (po kilku miesiącach!).

Internet roi się od blogów, które cytując niczym zdarta płytę te same wyniki badań przestrzegają nas przed metoda cry it out. W zasadzie wszystkie te blogi stawiają znak równości miedzy cry-it-out a nauką samodzielnego zasypiania, a z rodziców, którzy dzielnie znoszą niespanie swoich dzieci przez kilka lat czynią bohaterów. Warto wiec tu wspomnieć, że nasza droga do uregulowania snu Zosi nie miała nic wspólnego z cry it out, a Zosia dzisiaj jest dużo bardziej wypoczęta, poprawił się jej apetyt i nastrój, a my funkcjonujemy jak zaangażowani rodzice, a nie jak para zombie. Wszystkim rodzicom, którzy zmagają się z problemem snu swoich dzieci polecamy współpracę z Panią Dianą.”

Magda i Łukasz, rodzice 8-miesięcznej Zosi

„Humory i nieposłuszeństwo Ani zniknęły wraz z jej poprawnym funkcjonowaniem snu..”

„Jeszcze raz bardzo Pani dziękuję za pomoc:) W końcu mam wolne wieczory i nadrabiam swoje zaległości, a trochę się ich nazbierało:) Zawsze było ciężko, żeby Anie uśpić, czasami schodziło nam do 22-23, a później już na nic nie było siły tylko pozostało nam wziąć kąpiel i do spania:) co wiązało się z brakiem czasu dla NAS. Teraz jak chodzi spać przeważnie ok. 19-nastej to tak jakbym dziecka nie miała, bo dzień tak szybko zleci, że nie potrafię się nią nacieszyć:) Wcześniej zdarzało się, że byłam nią zmęczona, a teraz jest zupełnie na odwrót. Ale wiem, że jest tak jak być powinno. Ania chodzi spać jak dziecko (normalne), jest wypoczęta i tak jak Pani wcześniej wspominała jej humory i nieposłuszeństwo zniknęły wraz z jej poprawnym funkcjonowaniem snu. A ja jestem w końcu wypoczęta!!! Cieszę się, że po 18 miesiącach w końcu ten moment nastąpił:) Szczęśliwa matka=szczęśliwe dziecko- prawda w 120%”.

 

Joanna, mama 18-miesięcznej Ani

„Wszyscy jesteśmy wreszcie wyspani.”

„Głównym problemem, z którym się zmagaliśmy były liczne nocne pobudki naszej niemal 10-miesięcznej córeczki, w tym kilka na jedzenie. Dzięki niezwykle trafnym radom Pani Diany po 2 tygodniach udało nam się wyeliminować nocne karmienia i nauczyć córeczkę samodzielnego zasypiania po nocnych pobudkach. Życie naszej rodziny bardzo zyskało na jakości-wszyscy jesteśmy wreszcie wyspani;) Pani Diana jest osobą kompetentną, a przy tym ciepłą i bardzo sympatyczną. Muszę podkreślić też bardzo dobry kontakt z Panią Dianą – otrzymywałam szybkie mailowe odpowiedzi na moje wiadomości, kilkukrotnie rozmawiałyśmy również przez telefon. Serdecznie polecam usługi Pani Diany, najlepszą reklamą może być fakt, że poleciłam jej usługi koleżance, która zmaga się z jeszcze poważniejszymi problemami ze snem swej córki i jest ona zaskoczona pozytywnie już po kilku dniach działania:)”.

Sylwia, mama 10-miesięcznej Poli

„Jesteśmy przekonani, że jej sen jest mocny i zdrowy”. Mama Basi o opowiada o tym, że pomimo trudności udało się poprawić sen ich rocznej córeczki:

„Razem z Dianą Rosz pracowaliśmy nad poprawą snu naszej, wówczas niespełna rocznej, córeczki w styczniu 2016 r. Problemem były częste wybudzenia w nocy (nawet co 15-20 minut) i uzależnienie procesu zasypiania od karmienia piersią. Razem z mężem byliśmy sfrustrowani, niewyspani i bezradni. Nie chcieliśmy stosować agresywnych metod, a jednocześnie mieliśmy świadomość, że doszliśmy do ściany. I kresu naszej wytrzymałości. W tym czasie nasza znajoma skontaktowała nas z Dianą. Po wstępnych rozmowach zaczęliśmy wprowadzać zaproponowany program i nowy harmonogram zmian. Było trudno, bardzo trudno. Jednak stały kontakt i obserwacje zmian, utwierdzały nas w przyjętej strategii. Basia stopniowo przyzwyczaiła się do nowego planu dnia. Mieliśmy jeszcze swoje większe i mniejsze kryzysy (to normalne – zmienia się dziecko i warunki), ale jesteśmy przekonani, że jej sen jest mocny i zdrowy. Wiemy, co mu służy, a co wywołuje kłopoty. I taka wiedza jest na wagę złota – moim zdaniem powinna być przekazywana już na poziomie szkoły rodzenia. Bo więcej wyspanych dzieci to więcej szczęśliwych rodziców”.

Ela, Janek i Basia

„Jakbyśmy wszystko zaczynali od nowa”.

„Przed urodzeniem się naszego Leonka nie sądziliśmy, że spanie (a raczej niespanie) dziecka będzie naszym największym zmartwieniem. Tyle par wśród nas w ogóle nie miało tego problemu. Gdy ich dzieci były zmęczone to zasypiały w: samochodzie, w wózku, czy w bujaczku. Z tego powodu nie zawracaliśmy sobie głowy tą kwestią i przed porodem skupialiśmy się na innych sprawach związanych z maluszkiem. Dlatego pierwsze tygodnie, a nawet miesiące od urodzenia dziecka były dla nas szokiem. Ciągle noszenie na rękach i bujanie, pobudki po 6 razy w nocy, karmienie niemalże non-stop. W naszym przypadku okazało się, że Leon urodził się z obniżonym napięciem mięśniowym, co powodowało trudności w ssaniu. Tłumaczyliśmy sobie, że musi mieć to związek ze spaniem. Mniej je – częściej się wybudza. Nasze życie kręciło się tylko wokół Leonka i jego potrzeb. Próbowaliśmy wszystkiego: szumisie, spowijanie, wspólne spanie. Nic nie pomagało. Przez to, że Leon był ciągle niewyspany, był również ciągle markotny i często płakał. Próbowaliśmy różnych sposobów wyczytanych w Internecie, ale zabrakło nam wytrwałości, bo nie było poprawy. Przypadkowo znaleźliśmy post Pani Diany w Internecie – początkowo mąż był bardzo sceptyczny, myśląc (pewnie jak każdy facet), że dodatkowa pomoc osoby trzeciej, której nawet nie znaliśmy, jest zbędna. Mimo tego nawet on już nie wytrzymał i po kilku tygodniach stwierdził, że spróbujemy. Efekty przyszły bardzo szybko – po kilku dniach mały zaczął zasypiać sam w swoim łóżeczku i na drzemki w ciągu dnia. Po niecałych trzech tygodniach zaczął przesypiać noce (poza jednym karmieniem), w mniej więcej tym samym czasie unormowały się drzemki. Dla nas to było jak zbawienie. Mogliśmy odpocząć, zająć się swoimi sprawami. Choćby z tego powodu mogłabym ucałować Panią Dianę. Te dodatkowe 3, a czasem nawet 4 godziny w ciągu dnia były czymś niesamowitym. Nasz sceptycyzm przeobraził się w pełne zaufanie:) Nawet mąż, który był najmniej przekonany, zaczął słuchać z uwagą – każdego dnia podczas współpracy dowiadywaliśmy się nowych niuansów dotyczących snu niemowląt. Leon stał się zupełnie innym dzieckiem, był pogodniejszy, bardziej radosny, no i przestał jęczeć;) To było niesamowite. Jakbyśmy wszystko zaczynali od nowa. Dni nie przypominają już ciężkiej mozolnej pracy tylko normalny dzień z cudownym dzieckiem. Dziękujemy!”

Wyspani Monika, Robert, rodzice 7-miesięcznego Leona:)
Wasze dziecko ma problemy ze snem lub zasypianiem?
sprawdź opinie

Wasze dziecko ma problemy ze snem lub zasypianiem?

Wasze dziecko…

… często budzi się w nocy?
… nie śpi w nocy przez 2 godziny lub dłużej?
… płacze przez sen?
… zasypia dopiero po 22?
… zasypia tylko przy piersi?
… budzi się często na nocne karmienie?

a może…

...drzemki Waszego dziecka są krótkie lub chaotyczne?
… usypianie Waszego kochanego niemowlaka trwa wieki?
… martwi Was niespokojny sen noworodka?
… chcielibyście wiedzieć jaki powinien być plan dnia Waszego maluszka?

Jeśli jesteście zmęczeni z powodu ciągłego niewyspania i chcielibyście to zmienić, napiszcie do mnie - umówimy się na 15-minutową darmową konsultację.

Więcej